Szkodniki w naszym ogrodzie – Jakiej pułapki na gryzonie użyć?

Nikt z nas nie lubi bliskiego kontaktu z ogrodowymi i domowymi szkodnikami w postaci mysz, szczurów, kretów czy nornic. Z takiego kontaktu nie wynika nic dobrego poza szkodami, które te gryzonie zostawiają. Nornice podgryzają drzewka w naszym sadzie, szczury przegryzają kable, krety budują okropne kopce, a myszy po prostu są.
W walce z nimi często uciekamy się do niekonwencjonalnych metod. Niczym Tom i Jerry próbujemy pozbyć się mysz z naszego domu zastawiając przeróżne pułapki. Walka często okazuje się przegrana, a nas zżerają nerwy. Nie ma w tym nic złego. Trzeba jedynie postawić sobie za cel – efektywną likwidacje szkodników z naszej ziemi.

Skuteczna walka ze szkodnikami

Nie musimy ich od razu zabijać. Można użyć humanitarnych metod w postaci żywołapki na myszy, szczury, czy krety. Te ciekawe mechanizmy łapią gryzonia, gdy ten się tego absolutnie nie spodziewa i odgradzają mu drogę ucieczki. Walka wtedy kończy się naszym zwycięstwem.

Można również zastosować metody klasyczne, stosując pułapki na myszy, czy pułapki na szczury. Te obie pułapki nie różnią się prawie niczym, a jedynie wielkością. Szczury jako mądrzejsze zwierzęta w wyniku głodu wcale nie wzbraniają się przed wpadnięciem w przygotowaną przez nas zasadzkę w postaci pułapki na szczury z jedzonkiem jako przynętą.

Żywołapki na szkodniki

Podobnie sprawa wygląda w przypadku myszy. Pułapka na myszy powinna być ustawiona w dogodnym dla tych małych gryzoni miejscu i „przyozdobiona” kawałkiem sera. To, że pułapka na myszy łamie jej kręgosłup to sprawa drugorzędna. Pozbywamy się gryzonia w sposób humanitarny, bo nie cierpi, ani go nie męczymy.

Pułapki na myszy i szczury są w powszechnym użyciu i nie zostały zarobione przez delikatnie mówiąc – dziwne dyrektywy płynące z Unii Europejskiej. To dobrze, bo możemy się skutecznie pozbyć ich z naszego otoczenia.